W październiku 2019 na naszym profilu na Facebooku publikowaliśmy cykl wpisów opisujący atrakcje Fuerteventury ułożone w porządku alfabetycznym. Były to zarówno miejsca i pojęcia bardzo rozpoznawalne, jak i te mniej popularne. Żeby utrwalić te wpisy na dłużej, przenosimy je też na bloga.
A jak Antigua
Znana jest z tradycji rękodzielniczych, co symbolizuje pomnik przedstawiający dłonie ustawiony przy drodze przecinającej miejscowość.
Antigua ożywa szczególnie w maju, kiedy organizowane są Targi Rzemiosła (Feria Insular de Artesania). Na placu w pobliżu Muzeum Sera od ponad 30 lat rozstawiane są namioty i budowane stanowiska, w których wystawcy z Wysp Kanaryjskich prezentują swoje rękodzieło. Jest to jedna z najpopularniejszych cyklicznie organizowanych imprez na wyspie. W ciągu tych kilku dni można kupić wyroby z drewna, skóry, kanaryjskie stroje ludowe, obrazy i rzeźby, pochodzące nie tylko z Fuerteventury, ale i pozostałych wysp archipelagu. Targom towarzyszą koncerty, w namiotach można kupić także jedzenie i napoje.
Na co dzień Antigua nie jest tłumnie odwiedzaną przez turystów miejscowością, chociaż są tu przynajmniej dwa miejsca, które warto odwiedzić.
Pierwszym z nich jest centrum, które wyznacza biały budynek kościoła pod wezwaniem Nuestra Señora de Antigua (otwarty zwykle rano). W otoczeniu kościoła jest ładny park, rosną tu palmy i fikusy, w okolicy znajduje się kilka sklepików, kawiarnia i restauracja oraz okazały budynek urzędu gminy.
Drugim przystankiem podczas wizyty w Antigua powinno być Muzeum Sera z Fuerteventury (Museo del Queso Majorero, czynne codziennie 10:00 – 18:00, wstęp 4€ ). Zajmuje on rozległy teren przy wjeździe do miejscowości od strony północnej. Centralną budowlą jest wiatrak molino, do wnętrza którego można wejść. W pobliskich budynkach znajduje się ekspozycja dotycząca geologii oraz fauny i flory wyspy. Na miejscu w przymuzealnym sklepiku prowadzona jest sprzedaż kozich serów, które pochodzą z pobliskich gospodarstw.
Na zdjęciu wiatrak znajdujący się na terenie Muzeum Sera.
B jak Betancuria
Nazwa miejscowości pochodzi od nazwiska Jeana de Béthencourt. Był to normandzki szlachcic – żeglarz, który nawiązał kontakty z królem Hiszpanii. Ten z kolei zlecił mu podbój Wysp Kanaryjskich. Wiosną 1402 roku ruszyła wyprawa na podbój Kanarów. Po zajęciu Lanzarote, statki Béthencourta skierowały się ku wybrzeżom Fuerteventury.
Wyspa podzielona była na dwa królestwa: południowe – Jandia, rządzone przez króla Ayose i północne – Maxorata, na czele którego stal król Guise. Wkrótce opór Guanczów został przełamany, pogańscy władcy przyjęli chrześcijaństwo, a Béthencourt mógł poszczycić się zdobyciem kolejnej wyspy. Założono miasto Betancuria, które do 1834 roku pełniło rolę stolicy.
Do dziś Betancuria uważana jest za najładniejsze miasteczko na wyspie. Położona w zielonej dolinie w centrum wyspy sprawia wrażenie oazy na tle półpustynnej okolicy. Już w XV wieku wybudowano tu klasztor franciszkanów oraz kościół.
Z klasztoru pozostały jednak tylko ruiny, kościół uległ zniszczeniu w czasie napadu piratów w 1593 roku. Po kilkudziesięciu latach rozpoczęła się jego odbudowa. Iglesia de Santa Maria łączy w sobie elementy gotyku, renesansu i baroku. Do trójnawowego kościoła wchodzi się przez drzwi w bocznej nawie. W ołtarzu znajduje się rzeźba przedstawiająca Matkę Boską z półksiężycem u jej stóp. Wnętrze kościoła wypełnia kilkanaście figur przedstawiających postaci świętych. Zwiedzając kościół można też zajrzeć do zakrystii, gdzie znajdziemy renesansowe kasetony na suficie. W bocznej kaplicy, na lewo od wejścia do kościoła, ustawiona jest chrzcielnica z XV wieku.
Kościół leży przy głównym placu w miasteczku. Wokół niego znajdują się zabytkowe domy mieszkalne z drewnianymi balkonami należące niegdyś do najzamożniejszych rodzin w Betancurii. Były to posiadłości, które otrzymywali m.in. zasłużeni dla konkwistadorów ludzie. Część z nich przekształcono na kawiarnie i sklepiki z pamiątkami.
Spacer po Betancurii w filmie ⬇️⬇️⬇️
C jak Costa Calma
Ponad dwa kilometry plaży o jasnym piasku, w centrum miejscowości kilka sklepów, knajpek i apteka. Costa Calma wydaje się nieco senna, jednak oferuje spokój i ciszę, dlatego wybierana jest często przez seniorów, rodziny z dziećmi i wszystkich tych, którzy wakacje chcą spędzić z dala od głośnych pubów, dyskotek i zatłoczonych plaż.
Costa Calma to w zasadzie królowa szerokich i pustych plaż. Na południe od miejscowości rozpoczyna się wielokilometrowy pas wybrzeża zwanego Sotavento. Około trzech kilometrów od kurortu w czasie przypływów tworzy się laguna, na której ćwiczą adepci kitesurfingu i windsurfingu.
Możemy się tam wybrać spacerem, kierując się na widoczne z daleka kolorowe żagle. Plaża zachwyci nas swoja dziewiczością, błękit wody i szum wiatru stworzą genialną wakacyjną atmosferę. Co jakiś czas zobaczymy z pewnością nudystów, ponieważ upodobali sobie szczególnie ten odcinek wybrzeża.
Costa Calma jest młodą miejscowością. Jeszcze 30 lat temu nie było tu prawie żadnych zabudowań. Dopiero w końcówce lat 80 – tych powstały pierwsze hotele należące do sieci SBH, a wraz z nimi osiedla mieszkaniowe i infrastruktura miasteczka.
D jak dunas (wydmy)
Parque Natural de Dunas – wydmy zajmujące obszar ponad 2,5 tysiąca hektarów znajdują się kilka kilometrów na południe od Corralejo.
W publikacjach dotyczących Fuerteventury można się spotkać z teorią, że „wydmy w Corralejo powstały na skutek przenoszenia z wiatrem piasku z Sahary”. A to straszna bzdura. Wydmy mają pochodzenie organiczne. Biorąc garść piasku zobaczycie w nim drobiny muszelek i organizmów morskich, co świadczy o tym, że kiedyś były dnem oceanu. To jest zupełnie inna struktura piasku niż na plażach południowej części Fuerteventury.
Park Naturalny Wydm w Corralejo jest miejscem, gdzie co roku organizowany jest Festiwal Latawców (Festival de Cometas). Trwa on zazwyczaj kilka dni w pierwszej połowie listopada i ma tradycję sięgającą 1987 roku. Prezentowane obecnie na festiwalu latawce to imponujących rozmiarów konstrukcje, czasem połączone lub kilkupoziomowe. Można tu zobaczyć czarownice na miotłach, potwory, wielkie ośmiornice i postaci z bajek. Przy dojeździe do wydm latawce widać już z daleka, miejscem ich największej koncentracji jest Playa el Burro. W tym roku (2019) festiwal odbędzie się w dniach 7-10 listopada.
Na wydmach zachwycą nas widoki na sąsiednie wyspy, w zasięgu wzroku znajduje się Lobos oraz Lanzarote. W słoneczny dzień, zwłaszcza w godzinach popołudniowych, woda ma odcień turkusu.
Fot. Kasjan Farbisz .fotografie
E jak Esquinzo
Kilka kilometrów na północ od Jandíi leży Esquinzo (zwane również Butihondo). Trudno nazwać to miejscowością, bo to raczej enklawa hotelowa leżąca wzdłuż pasma plaż Sotavento.
Esquinzo nie ma klasycznego układu kurortu. Są to hotele leżące w kilkusetmetrowej odległości od siebie, znajdziemy też tu kilka osiedli mieszkaniowych. Można powiedzieć, że centrum wyznacza olbrzymie rondo, na którym znajduje się największy supermarket południa wyspy – mercadona. Znajdziecie w niej bardzo szeroki asortyment przede wszystkim artykułów spożywczych.
Hotele w Esquinzo powstały właśnie tu ze względu na dostęp do najpiękniejszych plaż na wyspie. Jeżeli przypływ nie utrudnia poruszania się wzdłuż linii brzegowej, można się pokusić o nawet kilkunastokilometrowy spacer w kierunku Costa Calmy lub nieco krótszy – kilkukilometrowy – w stronę Jandíi. Jeżeli zaskoczy nas wzbierająca woda, która uniemożliwi przejście plażą, wówczas będziemy musieli wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady energii, by wspiąć się na skały i wzniesienia przy brzegu.
Oprócz plaży i marketu w Esquinzo znajdują się trzy restauracje nad oceanem. Wszelkich innych atrakcji pozahotelowych należy jednak szukać w Jandíi bądź w Costa Calmie.
F jak Fuerteventura
Dla niektórych to skomplikowana nazwa, trudna do zapamiętania. Dlatego często pojawia się jako Fuerta, Fuertaventura (z „a” w środku) i w różnych śmiesznych wariantach jak Furaventura, Furta. Kiedyś usłyszeliśmy nawet z angielska: „Future Venture”.
Są dwie teorie, które tłumaczą genezę tej nazwy:
- Przyjmuje się, że pochodzi z francuskiego. Jean de Béthencourt, normandzki konkwistador, który podbijał Wyspy Kanaryjskie dla Hiszpanii, miał powiedzieć: „forte aventure” („mocna przygoda”) dopływając do Playa del Jurado na północ od Ajuy. Z tego miejsca zaczęło się zdobywanie wyspy w 1405 roku.
2. Druga teoria wywodzi nazwę wyspy z hiszpańskiego. „Fuerte” to silny, „viento” to wiatr. Jak pewnie wiecie, wyspa kojarzona jest z wiatrem.
G jak Guanczowie
Guanczowie to pierwsi mieszkańcy Wysp Kanaryjskich. To słowo określa całą ludność archipelagu i pochodzi od określenia „guan-chinet”, które de facto oznaczało mieszkańców Teneryfy. Żeby być bardziej precyzyjnym, należy powiedzieć, że Fuerteventura zamieszkiwana była przez plemiona Guanczów zwane „majos”.
W XV wieku przybywający do wyspy konkwistadorzy zastali sytuację, w której Fuerteventura podzielona była na dwa królestwa: północne – Maxoratę – i południowe – Jandíę. Ich władcami byli królowie Guize i Ayoze (ich pomniki na przełęczy w okolicach Betancurii to jedna z wizytówek wyspy). Linia podziału pomiędzy tymi królestwami przebiegała w miejscu największego przewężenia pomiędzy wybrzeżem wschodnim i zachodnim, czyli współcześnie pomiędzy Costa Calmą i La Pared.
Guanczowie stworzyli cywilizację, która była słabo rozwinięta. Konkwistadorzy, przybywając na wyspę, zastali na niej ludzi mieszkających w jaskiniach lub budujących bez użycia zaprawy bardzo proste domy z kamienia. Nie znali koła, nie wykorzystywali zwierząt jako siły pociągowej do prac polowych. Zajmowali się przybrzeżnym rybołówstwem (byli słabymi żeglarzami) i uprawą ziemi. To oni po raz pierwszy zaczęli na Wyspach Kanaryjskich prażyć zboże i produkować mąkę gofio, która dodawana do wywaru mięsnego lub mleka była podstawą ich wyżywienia.
Jest szereg teorii, które dotyczą pochodzenia Guanczów. W związku z tym, że kiedy w XV wieku na wyspach pojawili się Hiszpanie i opisali mieszkających na Wyspach Kanaryjskich ludzi jako blondynów o niebieskich oczach, można uznać, żeby były to plemiona Wikingów (można o tym nawet przeczytać na forach historyków i antropologów). Inna teoria mówi, że może była to jakaś ludność, która została przesiedlona tu za karę (przez Fenicjan? Rzymian?). To jednak kazałoby się zastanowić, czy około I wieku p.n.e. (na ten okres datowane jest zasiedlenie wysp przez Guanczów) ktokolwiek zadawałby sobie tyle trudu, by przesiedlać jakąkolwiek buntującą się grupę. Najpowszechniejszą teorią, z którą można się spotkać, jest ta, że Guanczowie pochodzą od Berberów – rdzennej ludności północno-zachodniej Afryki. Świadczy o tym nie tylko podobieństwo fizyczne (do dziś w górach Atlas można spotkać ludzi o podobnych rysach), ale również i pokrewieństwo językowe. Co prawda Guanczowie nie pozostawili po sobie kultury pisanej, ale to, co Hiszpanie z mowy tubylców zapisali w wersji fonetycznej, zbliżone jest do słów z języków berberyjskich.
H jak Hondo. Calderon Hondo
To jeden z ładniejszych wulkanów na wyspie, a dotarcie na szczyt jego krateru jest przyjemną, spacerową trasą.
Calderon Hondo znajduje się na północy Fuerteventury, kilka kilometrów od Corralejo, tuż obok wioski Lajares.
Gdyby w miesiącach zimowych na Fuerteventurze zdarzył Wam się pochmurny dzień, którego nie uda Wam się spędzić na plażowaniu, to nietrudny trekking na pewno będzie ciekawym pomysłem i przyniesie Wam sporo satysfakcji.
O tym jak dotrzeć do Calderon Hondo piszemy TUTAJ.
I jak Islote de Lobos
Lobos jest częścią administracyjną Fuerteventury i w całości uznawana jest za rezerwat biosfery. Po dopłynięciu do przystani zobaczymy pomniki przedstawiające mniszki śródziemnomorskie – niewielkie foki, które niegdyś licznie zamieszkiwały wybrzeże.
To im wyspa zawdzięcza nazwę (słowo „Lobos” oznacza wilki i odnosi się do mniszek, które nazywane były „wilkami morskimi”).
Tuż obok kamiennych fok postawiono popiersie Josefiny Pla (1903–1999), która urodziła i wychowała się na Lobos. Była córką ówczesnego latarnika, a sławę zdobyła w Paragwaju, dokąd emigrowała i gdzie pracowała jako dziennikarka.
Wokół całej wyspy poprowadzony jest szlak pieszy, który ma długość 9 km, więc pokonanie go powinno zająć do trzech godzin. Poruszając się z przystani zgodnie z ruchem wskazówek zegara, dotrzemy najpierw (po około 10 min) do Playa de la Concha – piaszczystej plaży w spokojnej zatoce otoczonej wulkanicznymi skałami. Na zakończenie wędrówki możemy dojść do El Puertito – jedynej osady na wyspie.
W El Puertito znajduje się druga z piaszczystych plaż na Lobos. Znajdziemy tu też pojedyncze skały i lawowe formacje, które są miejscem gromadzenia się ryb. Osoby, które lubią nurkować z maską i rurką, podejrzą pod wodą życie Atlantyku. Niewielki, kilkunastometrowy pomost przy plaży pozwala na zrobienie ciekawych zdjęć z widokami na Fuerteventurę.
Dzisiaj, jak w każdy wtorek, nasi Turyści są na wycieczce Lobos Extra, która oprócz wizyty na Lobos obejmuje główne atrakcje północy Fuerteventury, m.in:
?Popcorn Beach
?El Cotillo z latarnią morską Faro de Tostón
? Orlą plażę oraz
? szlak wulkanów
Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z programem tej wycieczki⬇️⬇️⬇️
https://rico-canarias.pl/wycieczki/wyspa-lobos/
J jak Jandía
Jandía to dzielnica hotelowa miasteczka Morro Jable. Leżąca najdalej, bo 80 km od lotniska, miejscowość turystyczna, co roku przyciąga rzesze turystów.
Kurort zachwyca z pewnością ogromną plażą – to prawie 4 km szerokiego pasa żółtego piasku. Plaża jest dobrze zagospodarowana, w wielu miejscach można wynająć leżaki i parasole.
Równolegle do plaży, wzdłuż głównej ulicy miejscowości, ciągnie się także strefa handlowa. Znajdziemy tu kawiarnie i restauracje, perfumerie, drogerie i sklepy odzieżowe. Nie brak tu też małych sklepików z drobnymi pamiątkami.
Przy plaży, w części turystycznej Jandía, z daleka widoczna jest latarnia morska. To charakterystyczny punkt w miejscowości. Wędrując w okolicach latarni wzdłuż wybrzeża, z pewnością prędzej czy później natrafimy na pręgowce berberyjskie.
W bliskim sąsiedztwie latarni, na rondzie na drodze przecinającej kurort, ustawiona jest tak zwana „zabawka wietrzna” według projektu Césara Manriquego – artysty pochodzącego z Lanzarote. Kilkumetrowa rzeźba ma ruchome elementy, które poruszają się na wietrze.
Gdy opuścimy część hotelową i skierujemy się na południe, dotrzemy do części kanaryjskiej – Morro Jable.
Fot. J.M. Trzmiel
K jak karaluchy
Cóż.. są na Wyspach Kanaryjskich. Nawet sporo…
I tyle. Ale zamiast rozwodzić się nad ich wielkością i liczebnością, przypomnijmy hiszpańskojęzyczny szlagier
Chyba żaden inny owad nie doczekał się tak sławnej piosenki (no może tylko Pszczółka Maja…)
Swoją drogą, ta piosenka ma wiele wariantów tekstu, wśród nich są również takie, które funkcjonują jako piosenka dla dzieci. Jednak ta najpopularniejsza wersja w wykonaniu Gypsy Kings daleka jest od treści dziecięcych:
„Karaluch, karaluch, już nie może chodzić. Ponieważ nie ma, ponieważ mu brakuje, marihuany do palenia”
I drugi refren: ” Karaluch, karaluch, już nie może chodzić. Ponieważ nie ma, ponieważ mu brakuje dwóch tylnych nóżek”
Wiedzieliście, że to takie niepoprawne obyczajowo treści❓
Ciekawe, kto teraz będzie nucił piosenkę przez cały dzień.
L jak laguna
Laguna Sotavento, zaliczana do głównych atrakcji Fuerteventury, powstaje około 2 kilometrów na południe względem ostatnich hoteli w Costa Calmie (R2 Pajara Beach, H10 Playa Esmeralda) i ciągnie się przez kolejne 4 kilometry. Najpopularniejszym miejscem do jej obserwowania jest klif tuż przy hotelu Melia Fuerteventura. U jego stóp znajduje się Playa Barca. To na niej zlokalizowana jest prestiżowa szkoła windsurfingu i kitesurfingu – Rene Egli, która na tym odcinku wybrzeża i na lagunie szkoli kursantów. Druga piękną plażą przy lagunie jest Risco del Paso. Do Playa Barca dojedziecie drogą FV-603 z Costa Calmy, na Risco del Paso prowadzi zjazd z głównej szosy północ-południe (FV-2).
Odległość od kurortu nie jest jednak znacząca, z powodzeniem można wybrać się na spacer i dotrzeć w okolice hotelu Melia. Jeśli spacer nadwyręży nasze siły, a palące słońce utrudni drogę powrotną, możemy wejść na klif przy lagunie. Znajduje się na niej hotel Melia Fuerteventura, przy którym znajdziemy czekającą taksówkę (można również poprosić w recepcji o zamówienie taksówki). Koszt przejazdu do Costa Calmy to około 8 €.
Poza widokami na lagunę od strony plaż, możliwe jest zobaczenie zakola, które tworzy, ze wzniesienia przy głównej drodze FV-2. W zjazd oznaczony jako „El Salmo” można skręcić jedynie poruszając się z południa na północ (z Morro Jable do Costa Calmy). Tuż za zjazdem utworzono szerokie pobocze, na którym można się zatrzymać.
Laguna Sotavento tworzy w porach przypływu w dni, kiedy przypada nów i pełnia księżyca. Poziom wody w lagunie można sprawdzić w prasie lokalnej drukowanej na Fuerteventurze, na bezpłatnie rozdawanych w wielu punktach na wyspie mapkach oraz na stronie internetowej szkoły Rene Egli.
Ciąg dalszy (litery od M do Z): TUTAJ.